Moja praca polega głównie na wpatrywaniu się w monitor - 8h za biurkiem, 5 dni w tygodniu. Jedna wielka monotonia. Całe szczęście raz na jakiś czas mogę się zza biurka wyrwać. Jadę wtedy najczęściej do jednego z oddziałów naszej firmy rozsianych w różnych miastach Polski - Kraków, Warszawa, Gdańsk, korzystając przy tym oczywiście z samochodu służbowego.
Tym razem było inaczej - zwiększone zapotrzebowania transportowe firmy i suma summarum pojechałem pociągiem, co mnie zasmuciło, bo uwielbiam jeździć autem i cieszyłem się na tę podróż.
Dzięki temu, że wyjazd miał miejsce w czwartek, wziąłem sobie w piątek dzień urlopu, zabrałem do pociągu rodzinę i urządziliśmy sobie bardzo długi, bo od czwartkowego południa weekend w Krakowie.
Pierwsze kroki - hotel, później zwiedzanie Krakowa - rynek, sukiennice, przyległe uliczki - na tym spędziliśmy pierwsze popołudnie. Później już do końca pobytu skupialiśmy się na bliższych lub dalszych okolicach Krakowa. Musiałem sobie odbić brak możliwości dłuższej podróży samochodem. Wypożyczyliśmy samochód w wypożyczalni. Nie chcieliśmy takiego całkiem małego, jest nas trójka i chcieliśmy, żeby było w miarę wygodnie i bezpiecznie, a jednocześnie nie jakoś przeraźliwie drogo. Tę analizę wygrał Ford Focus.
Wypożyczalnia samochodów, to jest jednak ciekawy wynalazek - niedrogim kosztem, z dala od domu zapewniliśmy sobie samochód, którym zwiedziliśmy Wieliczkę, Ojców, Nową Hutę i kilka innych ciekawych miejsc (już w obrębie Krakowa). Polecam tę formę turystyki - jesteśmy niezależni, nie musimy się spieszyć na autobus, przemieszczamy się sprawnie i nie tracimy na to większości wolnego czasu.